Oj, te święta, człowiek stara się jak może żeby wszystko było perfekcyjne a tu biednemu zawsze wiatr w oczy. Zaczeło się od tego, iż 23 pojechałam po pracy do galeri handlowej po ostatnie prezenty. Parking podziemny był tak zatłoczony, że szukałam miejsca 30 minut. Ale udało się. Kupiłam co trzeba i pędem do domu. A tu nagle za mną syrena policyjna. No ładnie 300 zł. mandatu i 6 punktów karnych. No nic wina moja, grzecznie porzyczyłam przystojnemu policjantowi wesołych świąt i obiecałam że więcej nie będę w ostatniej chwili przejeżdzać przez skrzyżowanie, czyli na czerownym, zonk. Wieczorem 2 godziny pakowałam prezenty.Padnienta położyłam się spać a tu mój starszy synek 3 latek jakiś rozpalony. Mierzę temperaturę 39,6 no nie !!! Rano do lekarza a tu angina. To oznaczało jedno święta w domu. I po co biegałam za prezetami skoro i tak lezą dalej w piwnicy. Po co to pakowanie na ostatnią chwilę. Święta spędziliśmy w domu na jedzeniu, jedzeniu i jeszcze raz jedzeniu. Jesteśmy obżarci jak ......... . Mam nadzieje że sylwester będzie lepszy. :)